Żerca i Wołchw – słowiańscy duchowni

Niewiele zachowało się źródeł opisujących stan kapłański pogańskich Słowian. Jest to zdaniem niektórych badaczy dowód na to, że ta warstwa społeczna nie była istotna w panującym wówczas na naszych ziemiach ustroju rodowo-plemiennym. Znaczenia tej klasy nie należy doszukiwać się jednak w sprawowaniu pewnej formy władzy nad określoną częścią świeckiej społeczności. Żeby zrozumieć istotę kapłańskiej posługi, należy sięgnąć do jej najistotniejszej funkcji – pośredniczenia między sferą sacrum a profanum. Pośrednictwo między boskim a ludzkim może przebiegać w dwie strony. Kapłan oznajmia gminowi boską wolę, a także zanosi prośby ludu bezpośrednio do nadprzyrodzonego bytu. Instytucja duchownego może wykształcić się w każdej wspólnocie złączonej zespołem wierzeń, przez co nic dziwnego w tym, że i dawni Słowianie mieli swoich boskich pośredników.

Szczątkowość materiału źródłowego nie pozwala na dokładne odtworzenie kształtu dawnego słowiańskiego duchowieństwa. W zasadzie trudno jest nawet powiedzieć, czy wśród dawnych Słowian istniało jakieś słowo nazywające ogół osób uprawnionych do pośredniczenia w kontakcie z bogami. Całkiem możliwe, że wspólne nazewnictwo nie istniało – poszczególne pogańskie ośrodki kultowe (świątynie bądź święte gaje) miały swoich opiekunów, osoby uprawnione do odprawiania w nich rytuałów kultowych. Czasem też z obrębu wspólnoty wyłaniały się jednostki obdarzone naturalną mocą kontaktowania się z rzeczywistością nadprzyrodzoną. Nic nie wskazuje jednak na to, by pogańscy duchowi pośrednicy byli grupą wewnętrznie jednolitą, posiadającą własne struktury. Dostępne źródła pisane wzmiankują wyłącznie  o dwóch typach osób uprawnionych do takich funkcji, tzw. żercach oraz wołchwach.

czarownik i oleg

Podania o żercach i wołchwach pochodzą z dwóch końców Słowiańszczyzny – z zachodu i wschodu. Pomimo dość istotnych różnic, te dwa typy pogańskiego kapłana były w pewnych względach do siebie zbliżone. Jednych i drugich zwykło się dziś wyobrażać jako mocno zarośniętych jegomości ubranych w białe powłóczyste szaty. Zarówno żercy, jak i wołchwowie zajmowali się składaniem ofiar, wróżeniem i przeprowadzaniem rytuałów. Zdecydowanie różnił ich jednak styl. Żercy we wspólnocie sprawowali wiele praktycznych funkcji: wyznaczali terminy świąt, a także kojarzyli osoby do tzw. swaćby, słowiańskiego obrządku ślubnego. Wołchwom blisko było do szamanów, gdyż kontakt ze światem nadprzyrodzonym utrzymywali za pomocą ekstazy wywołanej tańcem lub środkami odurzającymi. Wołchw był też strażnikiem tradycji ustnej – zwykło się kojarzyć go również ze śpiewem bądź recytowaniem poezji do wtóru gęśli.

Ten różny styl przeprowadzania rytuałów mógł wynikać stąd, że żercy i wołchwowie związani byli z różnymi kultami. Kroniki Saxo Gramatyka i Helmolda wiążą żerców ze domniemanymi hipostazami Peruna – arkońskim Świętowitem bądź wagrijskim Prowe, zaś biskup Thietmar z Merseburga podobnych bożych sługów opisał w kontekście radogoskiej świątyni Swarożyca. Wszystko zatem wskazuje na to, że żercy byli kapłanami związanymi z kultem nieba, podczas gdy wołchwowie pośredniczyli w kontakcie z Welesem, naczelnym bóstwem chtonicznym. Ci pierwsi byli przede wszystkim strażnikami świętych miejsc uprawnionymi do sprawowania funkcji kultowych, podczas gdy ci drudzy zajmowali się przede wszystkim szeroko rozumianą magią.

Autor: Andriej Szyszkin
Autor: Andriej Szyszkin ©

Etymologicznie rzecz biorąc, żerca (prasł. *žьrьcь, *žirьcь) to przede wszystkim kapłan-ofiarnik. Słowo żerca jest w bliskim związku z leksemem żertwa – ofiara całopalna wśród Słowian południowych i wschodnich (wśród Słowian zachodnich funkcjonował termin 'obiata’). Nieprzypadkowe jest również podobieństwo żercy do takich wyrazów jak wyrazami jak żarcie bądź żyr (tłuszcz), gdyż bardzo często w ofierze pogańskim bogom składane było właśnie jedzenie. Z oddawaniem czci bóstwom często wiązały się również rytualne uczty, które były przygotowywane przez żerców. W tym miejscu warto wspomnieć, że jeszcze w staropolszczyźnie na określenie starosty weselnego używano słowa żyrzec. Nic w tym dziwnego – do obowiązków starosty należało wszakże m.in. przeprowadzanie rozmaitych rytuałów weselnych. Warto też wspomnieć, że w bardziej odległych czasach starosta weselny (zwany też swatem), podobnie jak pogański żerca, był jednostką uprawnioną do udzielania ślubów. Żyrzec powiązany jest etymologicznie również z litewskim girti 'chwalić’, które wywodzi się z praindoeuropejskiego *glr- 'śpiew pochwalny’.

Najwięcej o kultowych obowiązkach żerców wiemy z kroniki Saksona Gramatyka, który w rozbudowanych ustępach opisał świątynię w Arkonie w kontekście lokalnego kultu Świętowita i obchodzonego w czasie jego wizyty Święta Plonów. Kronikarz ten czyni wnikliwą analizę wyglądu żerców, którzy odznaczali się wbrew powszechnemu miejscowemu zwyczajowi długością spadających włosów. Swą obserwację łączy z opisem czynności przygotowawczych do obchodów święta, na które składało się dokładne sprzątanie świątyni połączone z rytualnym wstrzymywaniem oddechu, mającym związek z poszanowaniem tradycji podtrzymywania w świątyni tzw. wiecznego ognia. W kronice duńskiego historyka zostały również opisane rytuały kultowe, takie jak wróżenie urodzaju bądź składanie ofiar. Dzieło to wspomina również o świątynnych skarbcach, nad którymi pieczę sprawowali kapłani Świętowita.

Na uwagę zasługuje fakt, że żercy zajmowali się także czasem sprawowaniem funkcji niekultowych. Kronika Helmolda z Bozowa wspomina, że w strzeżonych przez kapłanów świętych gajach odbywały się procesy sądowe. Czyżby zatem w ramach dawnego sądownictwa żercy zostali wyznaczeni do oznajmiania sądu w imieniu bogów? Całkiem możliwe, jednak bez wątpienia możemy z tego wnioskować, że żercy cieszyli się dużym społecznym poważaniem. Z tych samych źródeł możemy dowiedzieć się również, że kapłani ci czasem występowali w funkcji posłów. Nic w tym zresztą dziwnego – dookoła pogańskich duchownych gromadzili się wszakże ludzie przeciwstawiający się bezkompromisowo wprowadzanego na naszych ziemiach chrześcijaństwa.

żerca
Autor: Krak z Nawii, twórca Kramu Kraka ©

Wołchwów należy traktować przede wszystkim jako magów lub wróżbitów z dawnych wspólnot słowiańskich, odpowiadających szamanom z innych wspólnot pierwotnych. Nazwa wołchw nieprzypadkowo kojarzy z Welesem bądź Wołochem podziemnym bogiem sprawującym opiekę m.in. nad wróżbitami i poetami. Prasłowiański rdzeń vel- należy kojarzyć właśnie z czarowaniem, o czym świadczy również odnotowany na Pomorzu wśród Słowińców wyraz wochwianie oznaczający czarowanie, uprawianie magii. Ze światem nadprzyrodzonym wołchwowie utrzymywali kontakt poprzez taniec i środki upajające, dzięki którym zyskiwali zdolność wieszczego widzenia. W dawnych wspólnotach słowiańskich zwykło uważać się ich za widzących więcejtzw. widunów. Ten szczególny stosunek nie wynikał wyłącznie z ich umiejętności wpadania w magiczny trans, ale też stąd, że te jednostki cieszyły się wśród ludu powszechnym szacunkiem i uznaniem za sprawą posiadanej wiedzy i praktycznych umiejętności, przydatnych chociażby w leczeniu rozmaitych dolegliwości.

Z bardziej przyziemnych obowiązków tych uduchowionych jednostek należy wymienić przede wszystkim kultywowanie tradycji ustnej, przekazywanie mitów i dawnych przekazów w formie podań mówionych bądź śpiewanych. Swą działalnością wołchwowie starali się utrwalić w społeczności trwały system wierzeniowy. Kontynuatorami tej dawnej tradycji są dziś ludowi gawędziarze. Zapewne znacznie mniej wiedzielibyśmy dziś o świecie dawnych Słowian, gdyby nie nawyki oralne wykształcone w naszych genach za sprawą słowiańskich szamanów nie zapominajmy wszakże o tym, że duża część słowiańskich mitów i wierzeń jest dziś rekonstruowana właśnie w oparciu o podania ludowe.

Wołchowie cieszyli się wielkim społecznym poważaniem, jednak w przeciwieństwie do żerców nie stanowili raczej liczącej się siły politycznej. Mimo tego, słowiańscy wróżbici byli w stanie kierować buntami przeciwko naporowi obcej chrześcijańskiej religii. Dzięki Powieści dorocznej wiemy, że początkiem XI w. siły buntownicze przeciwko księciu Glebowi gromadziły się właśnie z inicjatywy jednego z wołchwów. Podobnego typu ruchy obecne były zresztą jeszcze w XIV w., przez co wołchwowie (zwani w dobie chrześcijaństwa guślarzami) stali się jednymi z głównych przeciwników chrześcijańskiej wiary. Zwierzchnicy Kościoła, nie mogąc dostatecznie zdemonizować wizerunku przeciwnika, rozwiązali kwestię wołchwów za sprawą bardziej radykalnych metod, wśród których wspomnieć należy chociażby palenie na stosach.

Autor: Dušan Božić
Autor: Dušan Božić ©

Co nieco o słowiańskim stanie kapłańskim możemy wnioskować również w oparciu o zachowane źródła pisane podejmujące temat pogańskich Bałtów, z którymi Słowianie mają bardzo wiele wspólnego. Bałtów i Słowian łączy kult tego samego naczelnego gromowładnego bóstwa Peruna bądź Perkuna, któremu cześć oddawano w słynnych świętach gajach, pośrodku których często znajdował się majestatyczny dąb, symbol boskości pana słowiańskiego i bałtyjskiego panteonu. Bałtyjscy kapłani, nazywani wajdelotami bądź krywejcicami, zajmowali się podtrzymywaniem wiecznego ognia, płonącego nieopodal największego z dębów. Wajdeloci zajmowali się również wróżeniem, leczeniem i czarowaniem, przez co wykazywali podobieństwa zarówno do żerców, jak i wołchwów. O znaczeniu wiecznego ognia świadczy karanie śmiercią kapłana, który pozwolił na wygaśnięcie świątynnego ognia.

Można domniemywać, że każdy ze słowiańskich bogów miał swych odrębnych sługów, pomiędzy którymi musiały istnieć jakieś różnice. Swoich kapłanów musiała mieć zarówno Mokosz, jak i Strzybóg. W wypadku wschodniosłowiańskiego boga wiatru warto wspomnieć o tzw. płanetnikach bądź chmurnikach osobach zdolnych do kierowania pogodą, o których wiara zachowała się w podaniach ludowych. Dobrze wiemy, że tymi mianami określa się dziś najczęściej powietrzne demony, jednak niewykluczone, że w dawnych wspólnotach słowiańskich można było odnaleźć także osoby zdolne do przewidywania pogody w oparciu o niewyjaśniony, nadprzyrodzony kontakt. Na marginesie rozważań zostawieni zostali słowiańscy uzdrawiacze, tzw. znachorzy i znachorki, szeptuni i szeptunki, a także osoby zajmujące się przede wszystkim magicznym rzemiosłem (słynne wiedźmy). Nie ulega wątpliwości, że jednostki te również korzystały z wiedzy czerpanej z nadprzyrodzonych źródeł, jednak to zagadnienie lepiej jest zachowań na odrębny wpis poświęcony ściśle praktykom lekarsko-magicznym.

O samych żercach i wołchwach warto pamiętać, zwłaszcza że jednostki te prezentowały niemalże dziś niespotykany typ uduchowienia. Trudno dziś rozstrzygnąć, na ile słowiańscy kapłani mieli dawniej wpływ na politykę plemienną. Zachowane źródła pozwalają sądzić, że ich rola była znacząca, jednak całkiem prawdopodobne jest to, że do upolitycznienia warstwy kapłańskiej doszło dopiero w dobie tzw. reakcji pogańskiej, kiedy to poganie zmuszeni zostali do stawienia czoła obcej religii. Zapewne przed wkroczeniem chrześcijaństwa na nasze ziemie żercy i wołchwowie skupiali się przede wszystkim na swym przyrodzonym zadaniu pośredniczeniu w kontakcie z bogami. Trudne czasy skłoniły ich jednak do zaangażowania się w politykę w obronie rodzimej wiary.

Autor: Anatolij Korolkow
Autor: Anatolij Korolkow ©

Źródła:
A. Gieysztor, Mitologia Słowian.
A. Szyjewski, Religia Słowian.
T. Trębaczkiewicz-Oziemska, Rola kapłanów (żerców) w życiu plemion Słowian Połabskich.

Podobał Ci się artykuł? Rozważ postawienie nam kawy. Utrzymanie strony kosztuje, a nasze treści tworzymy za darmo.
Postaw mi kawę na buycoffee.to