Dawniej gwałtowna i przedwczesna śmierć wywoływała u ludzi strach i niepokój. Osoby, które przedwcześnie umierały posądzano o kontakty z siłami nieczystymi. Wiara w porońce, czyli duchy dzieci zmarłe w łonie matki lub przed chrztem to relikt jeszcze z czasów pogańskich. Od razu nasuwa się tutaj swoista dychtomia pomiędzy wierzeniami pogańskimi, a katolickimi. W dawnym świecie obawiano się duszyczki zmarłego dziecka, chociaż nie należała ona do kategorii groźnych demonów, to jednak wywoływała strach. W świecie chrześcijańskim o zmarłym maleńkim dziecku mówi się, że poszerzył grono aniołków. Warto zwrócić uwagę na sprzeczność tych wierzeń. Dochodzi do opozycji, po jednej stronie mamy dobrą anielską duszyczkę, a z drugiej może nie groźnego, ale jednak demona, czyli postać, która ma kontakt z nadprzyrodzonym niebezpiecznym światem. Ta dwudzielność wierzeń najdłużej zachowała się oczywiście pod wiejską strzechą, gdzie właśnie ludowe podania o porońcach, czy też niechrzeńcach zachowały się najdłużej.
Uważano, że nienarodzonym lub przedwcześnie zmarłym dzieckiem kieruje zawiść, że nie zdążyło nacieszyć się życiem. Zawiść tę porównywano z tą, którą kierowano się przy rzucaniu chociażby uroków. Nieochrzczone dzieci były grzebane byle gdzie, co znaczy, że nie było dla nich miejsca na cmentarzach. Szczególnie dla ich pochówku upodobano sobie miejsca odosobnione, by nikt nie mógł odnaleźć tych zwłok. To właśnie w tych miejscach miały ukazywać się dusze owych maleństw, więc zazwyczaj widziano je w krzakach, w lesie, nad brzegiem rzeki, czy wśród mokradeł.
Wierzono, że dzieci nieochrzczone lub zabite przez matkę nie szły na wieczne potępienie, ale błąkały się po ziemi, bo ich duszyczka musiała pokutować. Dlatego ukazywały się ludziom w różnej postaci, ale nie czyniły im krzywdy, jedynie zakłócały spokój, dającym się słyszeć płaczem lub śmiechem dziecka, w miejscach, gdzie je pochowano.
Widywano je w postaci w postaci światełek (świetlików), ale też miały ukazywać się swoim matkom we śnie w postaci dziecka o czarnej skórze. Dusze niechrzczeńców i porońców to istoty wyróżniające się na tle innych demonów słowiańskich. Po pierwsze rzadko kiedy wyobraźnia ludu rysowała te istoty w postaci człowieczej, a jeśli już to właśnie były nimi dzieci o czarnej skórze, a dobrze wiemy, że czarnoskóre dziecko było bardzo egzotycznym widokiem dla prostego wiejskiego ludu. Dusze te najczęściej przemieszczały się po świecie w postaci ptaka. Z tych dzieci-ptaków miały tez powstawać bardzo groźne istoty demoniczne, które Bułgarzy zwykli nazywać navi lub navaci. Navaci to miały być dzikie ptaki latające nocami, kiedy jest mglisto i pochmurnie. Ich zadaniem było napadać na ciężarne kobiety, położnice oraz małe dzieci i wysysać z nich krew. Można by rzec, że była to zapłata za krzywdy jakie im wyrządzono. Co ciekawe, na niektórych terenach Polski, zwłaszcza z Małopolsce za porońca uważano też puszczyki i ich złowrogie nocne pohukiwanie.
Celem wybawienia pokutującej duszy dziecka zalecano, aby gdzie płakały, ktoś słyszał, brał święconą wodę i krzcił. Krzyż robił i mówił: jakeś synek to Józek, jakeś dziewczynka to Anna, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego i przestawało płakać, bo żądało tego. Oprócz tego zabiegu magiczno-religijnego zamawiano msze święte i modlono się za dusze zmarłych, nieochrzczonych dzieci, głównie zmarłych śmiercią gwałtowną.
Panujące w Istebnej wierzenie, a nawet przekonanie, że ulewne deszcze grożące nieraz klęską są spowodowane ukrytą zbrodnią dzieciobójstwa,wiążą się ściśle z wątkiem o tym demonie. Uważa się tam, że deszcze są karą bożą i padać będą tak długo, dopóki woda nie wymyje zwłok dziecka i nie ukarze wszystkim grzechu, jaki został popełniony. Wedle relacji informatorów, kara spada więc nie tylko na matkę, ale i na wieś, w której mieszka, za niewykrycie zbrodni i nieukaranie winowajczyni.
Wierzenia w niesamowitość dusz zmarłych dzieci to dość obszerny rozdział słowiańskiej demonologii. W szczególności chodzi tu o płody poronione mimo woli albo umyślnie „strute”. Wraz z rozwojem wiary chrześcijańskiej, zwłaszcza u Słowian zachodnich, jak i w zachodniej części Bałkanów usilnie rozwinęła się wiara w niechrzczeńce. Z badań Kazimierza Moszyńskiego wynika, że ogromna popularność wierzeń w demonizm podobnych dusz, spowodowała nawet wtórne ludowe objaśnienia genezy pewnych demonów, czy istot półdemonicznych, nie mających pierwotnie nic wspólnego lub niewiele wspólnego z owymi duszami. I tak u Bułgarów z duszy niechrzczeńca powstaje mura, czyli nasza zmora. Na pewnych obszarach Małorusi poroniec po siedmiu latach przyjmuję postać domowika lub ubożęcia, czyli przyjaznego człowiekowi skrzata. Natomiast na niektórych terenach Wielkorusi uważano, że dusze dzieci martwo urodzonych z czasem zamieniają się w kikimory. Wszystkie te przeobrażenia dusz nienarodzonych dzieci świadczą o tym, że wiara w ich pozagrobową działalność była niezwykle żywą i znaną na obszarach całej Słowiańszczyzny.
Źródła:
U. Lehr, Wierzenia w istoty nadzmysłowe.
K. Moszyński, Kultura Ludowa Słowian.