Niedźwiedź to zwierzę wyjątkowe, zwłaszcza dla Słowianina. Często zwykło się je traktować jako jedne z zoomorficznych wcieleń Welesa — słowiańskiego boga zaświatów i zwierzęcej natury, jednak to wyłącznie jedno ze specyficznych wierzeń narosłych dookoła tego niezwykłego stworzenia. Dla wielu ludów niedźwiedź był symbolem nieograniczonej siły i agresji, przez co wzbudzał on bojaźń przemieszaną z fascynacją. Unikano wypowiadania jego imienia, ale też starano się upodobnić do niego na rozmaite sposoby. Tworzono również liczne podania mające poświadczyć rzekomy bliski związek człowieka z tym zwierzęciem.
Cała fauna leśna była przez dawnych Słowian traktowana w sposób wyjątkowy. Dziki, wilki, sowy i inne zwierzęta często były postrzegane jako wcielenia istot nadprzyrodzonych: bogów bądź demonów. Wynikało to ze swoistej magii lasu — jego tajemniczości i aury nieustannego zagrożenia, które stały w opozycji do dobrze znanych i zagospodarowanych przez człowieka pól. Spośród mieszkańców lasu najwięcej unikatowych przekonań dotyczy poczciwego niedźwiedzia — zwierzęcia tak tajemniczego, że dziś aż nikt nie zna jego pierwotnego słowiańskiego imienia.
Niewielu dziś zdaję sobie sprawę z tego, ile magii drzemie w nazwie gatunkowej niedźwiedź. Wyraz ten etymologicznie oznacza jedzącego miód. Słowo to wywodzi się z prasłowiańskiej formy *medъvědь (*medъ 'miód’ + v +*ēd, od *ěsti 'jeść’), która ma swą kontynuację niemalże we wszystkich językach słowiańskich: ros. медведь, chor. medvjed, czes. medvěd, słow. medved, biał. мядзьведзь, głuż. mjedwjedź, dłuż. mjadwjeź, ser. медвед, kasz. miedzwiédz, spol. miedźwiedź oraz nieco odmienne ukr. ведмідь. Nazwa ta jest typowo słowiańska, czego najlepszym dowodem jest brak podobnych form w innych językach. Wyjątek stanowi wyłącznie węg. medve, które łatwo można uzasadnić zapożyczeniem od państw słowiańskich, z którymi Węgrzy historycznie od zawsze byli blisko. Skąd wśród ogółu Słowian taki względnie sympatyczny przydomek dla tak niebezpiecznego zwierzęcia? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, konieczne staje się przywołanie zjawiska nazywanego tabuizacją językową.
W mowie wielu dawnych ludów występował swoisty kulturowy zakaz wypowiadania imion i nazw istot o potężnej mocy: bogów, demonów, a także — wyjątkowo niebezpiecznych zwierząt. Wiązał się on z powszechną wiarą w to, że złamanie tego tabu może sprowadzić nieszczęście nie tylko na pojedynczego człowieka, ale też na całą wspólnotę. Z tego właśnie powodu dawni Słowianie unikali wypowiadania prawdziwego imienia niedźwiedzia. Przesąd ten był na tyle mocno zakorzeniony w świadomości ludzi, że z czasem całkowicie została zapomniana dawna nazwa tego zwierzęcia.
Pomimo upływu wielu lat, wierzenie to wciąż oddziaływa na język, czego najlepszym dowodem są upowszechniające się formy miś, misio, które są już wtórną tabuizacją, wynikającą stąd, że wyraz niedźwiedź przestał spełniać swoją magiczną rolę, stając się właściwym określeniem gatunkowym. Warto nadmienić, że popularny dziś miś jest niczym innym jak zdrobnieniem od miedźwiedzia, utworzoną w oparciu o rosyjską formę Miszka. Tabuizowanie właściwego imienia doprowadziło nawet do wykształcenia się w Bułgarii i Macedonii nazwy мечка, która w państwach tych jest oficjalnie obowiązującym określeniem gatunkowym niedźwiedzia.
Słowianie nie byli jedynym ludem unikającym prawdziwej nazwy niedźwiedzia. Podobna wiara występowała u wszystkich południowoeuropejskich ludów. Wśród Germanów zwierzę to było nazywane burym bądź szarym, por. niem. Bär, ang. bear oraz skandynawskie bjørn bądź björn. Dla Bałtów z kolei niedźwiedź był przede wszystkim kudłatym, por. lit. lokys, łot. lācis. Na podstawie wymienionych przykładów widać wyraźnie, że przekonanie o wyjątkowości niedźwiedzia musiało być powszechne dla całej północnej Europy. Nic w tym dziwnego, zwierzę to w dawnych czasach szczególnie często dawało się we znaki mieszkańcom tutejszych terenów. Skutkowało to tym, że ludzie mieli okazję bardzo dobrze je poznać, a przez to też — stworzyć względnie zorganizowany system wierzeń z nim związany.
Językoznawcy są zdania, że pierwotna nazwa niedźwiedzia musiała mieć związek z rekonstruowaną formą praindoeuropejską *rktos, która dała początek takim wyrazom jak grec. άρκτος (árktos) czy też łac. ursus — śródziemnomorskim nazwom naszego zjadacza miodu. Warto dodać, że nazwa grecka nazywała konkretnie niedźwiedzicę, co dało początek nazwom gwiazdozbiorów: Wielkiej i Małej Niedźwiedzicy. Echo istnienia dawnej formy widać też w nazwie kontynentu — Arktyce. O powszechności kontynuantów formy *rktos na całym obszarze indoeuropejskim miałyby świadczyć staroindyjskie r̥kṣa oraz hetyckie hartagga oznaczające niebezpiecznego drapieżnika. Hipoteza ta zdaje się być solidna — zapewne w czasach, gdy wspólnota indoeuropejska trzymała się jeszcze blisko siebie istniała jedna nazwa gatunkowa zwierzęcia, która po rozpadzie wspólnoty została z czasem zapomniana przez ludy słowiańskie, germańskie i bałtyckie za sprawą omówionego już tabu językowego, które było charakterystyczne dla tych terenów.
W wierzeniach wielu ludów utrwaliło się postrzeganie niedźwiedzia jako istoty ludzkiej — dzikiej i nieokrzesanej, a także niesamowicie silnej. W różnych mitach można odnaleźć motyw stopniowego ucywilizowania dzikiej istoty przez kobietę, a także — późniejszego chronienia wybranki przez odmienionego dzikusa, zdolnego do odważnych czynów ze szlachetnych pobudek. Omawiany schemat konstruowania opowieści szczególnie upodobał sobie Henryk Sienkiewicz, czego najlepszym przykładem są Ursus i Ligia z Quo Vadis. Mniej oczywistą parą wpisującą się w ten typ kreacji literackiej są Kmicic i Oleńka z Potopu.
Mit o człowieku-niedźwiedziu widoczny jest również na obszarze Słowiańszczyzny. Na terenie Rosji powszechny był niegdyś kulturowy zakaz spożywania niedźwiedziego mięsa, które często było odbierane jako zasługujący na naganę akt kanibalizmu. Podobne przekonanie kultywowano w ludach syberyjskich, ałtajskich i wielu innych. Wśród wielu dawnych plemion wierzono w to, że niedźwiedzie rozumieją ludzką mowę, a także — są najmądrzejszymi ze wszystkich żyjących stworzeń, równymi umysłem z człowiekiem, lecz znacznie od niego silniejszymi. Na wschodzie Polski zostało poświadczone wierzenie w to, że niedźwiedź jest człowiekiem w zwierzęcej skórze. Tego typu postrzeganie było typowe wśród wielu ludów. Dla jednych był on porośniętym futrem współplemieńcem, dla innych — istotą ludzką przemienioną z jakiegoś powodu w zwierzę.
Dookoła niedźwiedzi narosło wiele wierzeń podobnych do tzw. wilkołactwa. Były one szczególnie rozpowszechnione wśród ludów północnej Europy, a zatem — wśród tych, które zwykły unikać prawdziwej nazwy tej istoty. Przekonanie o możliwości przemiany w to zwierzę miało zapewne związek z rytualnym przywdziewaniem zwierzęcych skór. Robili tak tzw. okrutnicy, którzy poprzez taniec w wilczej lub niedźwiedziej skórze chcieli obdarzyć się nadludzką siłą oraz agresją usprawiedliwiającą ich późniejsze okrucieństwo. Warto przywołać tutaj również słynnych berserków, nordyckich wojowników ogarniętych bitewnym szałem, którzy swą nazwę zawdzięczają noszonym przez siebie niedźwiedzim skórom (staronordyjskie bersërkr / berserkir).
Skojarzenie niedźwiedzia z postacią Welesa doprowadziło również do wykształcenia się wierzeń odnośnie jego domniemanej umiejętności łączności z zaświatami oraz przewidywania przyszłości. Pewnym kultem obrosło także obecne w niedźwiedzim gatunku zakopywanie ludzkiej ofiary na później, które było czasem odbierane nawet jako grzebanie „krewnego”. Przekonanie o pokrewieństwie ludzi i niedźwiedzi zaowocowało ponadto powstaniem wielu podań i legend o niedźwiedzio-ludzkich potomkach, dzieciach ze związków kobiety z niedźwiedziem lub mężczyzny z niedźwiedzicą (rzadziej). Miałyby one zostać poczęte w ramach uczłowieczania dzikiego, które często rozpoczynało się od porwania kobiety przez agresywne zwierzę.
Wyjątkowy stosunek do niedźwiedzia dobrze utrwalił się w słowiańskiej kulturze ludowej. Na szczególną uwagę zasługują tutaj niedźwiedzie święta obchodzone w Bułgarii i na Białorusi. Przypadały one na daty graniczne zimowego snu — koniec listopada i drugą połowę marca. Uroczystości te polegały na wyprawieniu sowitych uczt, które miały zapewnić niedźwiedziowi wygodne ułożenie się w zimowym legowisku oraz komfortowe wybudzenie się na wiosnę. W jednym z rosyjskich kurhanów we Włodzimierzu pod Klaźmą odnaleziono nawet gliniane niedźwiedzie łapy. Za niedźwiedzia często przebierano się również w ramach zapustów bądź kolędy, po to by w tej formie straszyć młode dziewczęta. Skojarzenie niedźwiedzia z aspektami seksualnymi widać także w odnotowanym na Bałkanach zwyczaju odbywania pokładzin na niedźwiedziej skórze. Przypuszcza się, że mógł on być niegdyś bardziej rozpowszechniony na obszarze Słowiańszczyzny, zwłaszcza że podobne tradycje zostały poświadczone wśród Skandynawów, innego północnoeuropejskiego ludu.
Chłop białoruski zwykł mawiać, że niedźwiedź jest mocniejszy od czarta. Bez wątpienia wśród ludów słowiańskich niedźwiedziowi przypisywano wręcz sakralny wymiar, który widać najlepiej na przykładzie omówionego tabu językowego. W tradycji ludowej na Opolszczyźnie zachował się inny zwyczaj związany z tym zwierzęciem, tzw. wodzenie niedźwiedzia. Polega ono na prowadzeniu przez wieś przez grupę przebierańców osoby w niedźwiedzim stroju, która miała uosabiać wszelkie zło. Nad takim symbolicznym miodojadem dokonywany jest osąd kończący się zawsze wyrokiem śmierci, która musiała zostać poświadczony przez lekarza bądź pielęgniarkę. Trudno jednak powiedzieć, na ile zwyczaj ten wiąże się z dawnymi wierzeniami, które zwykły traktować to zwierzę w sposób mu nieuwłaczający i pełny szacunku. Strach przed niedźwiedziem wśród Słowian był powszechny, jednak bez wątpienia była to bojaźń przemieszana z przeogromnym podziwem dla tego najpotężniejszego miłośnika miodu. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że wierzenia te stanowią wyraźny kontrast dla powszechnego dziś kojarzenia niedźwiedzia z sympatycznym misiem z opowieści dla najmłodszych.