Muchomor czerwony – boski grzyb

Olaboga! Świat stanął na głowie, bowiem według medialnych doniesień w polskich lasach ludzie oszaleli tej jesieni na punkcie muchomorów czerwonych (Amanita muscaria)! Wszystko za sprawą tych okropnych influencerów, którzy zaczęli w mediach społecznościowych rekomendować rekreacyjne spożywanie tego grzyba. Z tego powodu muchomor czerwony stał się od kilku dni celem medialnej nagonki, a internauci są przestrzegani przed przykrymi efektami zajadania się dostojnym czerwonym grzybem z białymi plamkami. Sprawa jednak nie jest nowa! Sam muchomor w wielu kulturach starożytnych miał rytualne zastosowanie, a podania polskiego ludu zawierają receptury np. na nalewki bądź maści. Choć jedzenie na surowo muchomorów czerwonych jest niebezpieczne dla zdrowia, odpowiednie procedury obróbki tego grzyba mogą sprawić, że jego toksyczność zostanie zminimalizowana.

Wpis ma charakter popularnonaukowy i jego celem nie jest zachęcanie do narkotyzowania się muchomorem czerwonym. Zależy nam wyłącznie na obaleniu pewnych popularnych mitów związanych z muchomorami czerwonymi. Wszystkie osoby eksperymentujące ze spożywaniem muchomorów czerwonych robią to na własną odpowiedzialność.

muchomor czerwony

Głównym trującym składnikiem muchomora czerwonego jest kwas ibotenowy, którego spożycie prowadzi najczęściej do takich nieprzyjemnych objawów jak duszności, wymioty, biegunka, dreszcze, bóle brzucha i halucynacje. Pomimo względnie wysokiej toksyczności śmiertelne zatrucia tym gatunkiem grzyba zdarzają się wyjątkowo rzadko. Mimo tego stanowczo należy odradzać takiego eksperymentowania z surowymi muchomorami, zwłaszcza że każdy organizm jest inny i nie wszystkie reakcje można przewidzieć.

Kwas ibotenowy bardzo łatwo ulega jednak procesowi dekarboksylacji do muscymolu, który nie jest metabolizowany przez ludzki organizm i jest wydalany w postaci niezmienionej. Dzięki właściwej obróbce termicznej i procesowi suszenia negatywne skutki spożywania muchomorów czerwonych mogą być zredukowane niemalże do minimum, a sam grzyb może być wykorzystywany jako względnie bezpieczny, naturalny środek halucynogenny. Czy warto rekomendować jego zażywanie? Osobiście podchodzę do tego tematu jak do reklam produktów alkoholowych i tytoniowych. Uważam, że dorośli ludzie powinni sami podejmować świadome decyzje ws. stosowania używek, a namawianie do ich spożywania jest niewłaściwe, gdyż nikt z nas nie może wziąć pełnej odpowiedzialności za to, jak dany człowiek i organizm zareaguje na daną substancję.

muchomor

Powszechnie przyjmuje się, że grzyby miały istotne znaczenie we wczesnym kształtowaniu się obrządków religijnych. Istnieje wiele dowodów na to, że w kulturach starożytnych grzyby zawierające substancje psychoaktywne wykorzystywano w celu osiągnięcia metafizycznych doznań. Muchomor czerwony (Amanita muscaria), jako powszechnie występujący w lasach grzyb, często był wykorzystywany jako środek dający możliwość łączności ze światem bogów i przodków. Wierzono, że jego halucynogenne właściwości dawały wybranym jednostkom możliwość wglądu w przeszłość i przyszłość, porozumiewania się z bogami i duszami zmarłych przodków. Według źródeł ludy zamieszkujące północne euroazjatyckie lasy wykorzystywały go już około 9000 lat przed naszą erą. Rosyjski archeolog N. Dikow w 1967 r. odkrył na Półwyspie Czukockim rysunki przedstawiające wizerunki muchomora wraz z postaciami ludzkimi trzymającymi na głowie muchomory. Datuje się je na około 1000 r. p. n. e. Poza Syberią używanie czerwonych muchomorów w celach rytualnych i rekreacyjnych poświadczono w północnej Europie, a nawet w regionie Saharyjskim czy wśród starożytnych Majów. Badania antropologiczne różnych ludów pokazują, że grzyby te często były określane jako ciało bądź pożywienie bogów.

Zdaniem niektórych badaczy muchomor czerwony mógł być istotnym składnikiem rytualnego napoju wedyjskiego o nazwie Soma. Według hinduizmu jego spożycie wywoływało nie tylko halucynacje, ale też zdolność do dokonywania wielkich czynów. Muchomor we wczesnym stadium rozwoju przypominał starożytnym pojedyncze oko, przez co łączono go także z postaciami jednookich bóstw, np. z nordyckim Odynem. Według pewnych hipotez muchomorami mogli raczyć się berserkerzy, aczkolwiek opowieści o spożywaniu ich przed bitwami należy raczej wsadzić między bajki – specyfika działania substancji zawartych w tych grzybach zdecydowanie nie sprzyjałaby zwiększeniu aktywności bojowych.

Syberyjska szamanka, Tatiana Urkachen, przygotowująca się do rytualnego spożycia muchomora czerwonego.

Za kolebkę tradycji związanych z rytualnym użyciem muchomora czerwonego zwykło się dziś używać Syberię. Grzyb ten powszechnie tam spożywano jeszcze w XIX w. Co ciekawe, był on raczej towarem luksusowym. Co zamożniejsi mogli pozwolić sobie na intoksykację z wykorzystaniem surowego bądź wysuszonego muchomora. Znana była także praktyka odurzania się specjalnym wywarem przygotowanym z tego gatunku grzyba. Wydalanie muscymolu w postaci niezmienionej sprawiało, że jako używka był stosowany także mocz osoby, która spożyła muchomora czerwonego. Prawdopodobnie wśród ludów syberyjskich muchomor czerwony pełnił funkcję najbardziej powszechnej i akceptowalnej społecznie używki, która bardzo późno została wyparta przez najpopularniejszy dziś alkohol.

Stroje syberyjskich szamanów często nawiązywały do wyglądu kapelusza muchomora – były czerwone w białe kropki. Często dziś także kult muchomora czerwonego łączy się z postacią Świętego Mikołaja. Upowszechniony przez reklamy Coca Coli wizerunek rubasznego grubasa w biało-czerwonym stroju ma swoje źródła w wierzeniach starożytnych Skandynawów, którzy pozostawali w bliskich relacjach z ludami syberyjskimi, które zajmowały się m. in. hodowlą reniferów. Latający zaprzęg św. Mikołaja może być symbolicznym nawiązaniem do narkotycznego odurzenia koriackiego ludu. Ten zaskakujący związek tłumaczyłby także przemijającą popularność bombek-muchomorów. Choć nawiązania te w dużej mierze opierają się na domysłach i myśleniu życzeniowym, są intrygującym tropem do snucia dalszych rozważań. Jeżeli mielibyśmy szukać powiązać muchomora czerwonego ze słowiańską mitologią, to zapewne należałoby go łączyć z postaciami Welesa i Leszego.

Opactwo Plaincourault (Francja Środkowa – Indre), XIII-wieczny fresk przedstawiający Adama przy drzewie poznania, które przypomina muchomora czerwonego (Amanita muscaria).

W badaniach ankietowych polskiego ludu nie zawsze zwykło zaliczać się muchomora czerwonego w poczet grzybów trujących. Wynika to stąd, że opisana w nauce metoda detoksykacji owocników muchomora czerwonego w sposób tradycji funkcjonowała wśród ludów wschodniosłowiańskich i była zapewne przekazywana w formie ustnej z pokolenia na pokolenie. Muchomory czerwone spożywano w funkcji innej niż rekreacyjna w okresach wojen i głodu. Rekreacyjne spożywanie muchomorów przez Słowian pozostaje w sferze domysłów. Choć polski lud nie bał się muchomora tak bardzo jak współcześni ludzie, nie ma jednoznacznych dowodów na narkotyzowanie się substancjami pochodzącymi od charakterystycznego grzyba z białymi kropkami.

W różnych podaniach i zielnikach ludowych można odnaleźć rozmaite receptury na lekarstwa przygotowywane z muchomora czerwonego, m. in. wywary, nalewki i maści. Rozsądnym półśrodkiem w codziennym użytkowaniu muchomora czerwonego było stosowanie go zewnętrznie na bóle nerwowo-mięśniowe, reumatyczne, rwę kulszową i nerwobóle. W kulturze staropolskiej znany był także zwyczaj przygotowywania z muchomorów trucizny na muchy: suszone kawałki muchomora zalewano mlekiem, a następnie zostawiano w miejscach, gdzie ludziom i zwierzętom dokuczały muchy. Co ciekawe, często odurzone muchomorem muchy nie umierały, a jedynie stawały się nieprzytomne na parę dni. Prawdopodobnie tego typu użycie muchomora dało podłoże polskiej nazwie tego grzyba. Muchomor to ten, który morzy (zabija) muchy.

Ciekawym muchomorowym tropem jest postać Wojskiego Hreczechy z „Pana Tadeusza”. W III księdze wywołuje on zadziwienie szlachty zbieraniem muchomorów. Sam Adam Mickiewicz nie rozwinął bardziej muchomorowego wątku. Literaturoznawcy poprzestali na grzecznej interpretacji, według której Wojski zbierał te grzyby w celu przygotowania z niej wspomnianej trutki na muchy. Inne fragmenty epopei informują nas wszakże, że polowania na muchy były pasją ekscentrycznego mieszkańca Soplicowa. Każdorazowo wspomina się jednak o Wojskim używającym specjalnej placki – osobiste uganianie się za muchami dawało szlachcicowi więcej satysfakcji niż domniemane stosowanie trucizny. Kolejnymi poszlakami przemawiającymi za rekreacyjnym zjadaniem muchomorów przez Wojskiego jest to, że interesował się on astronomią, wróżbiarstwem i sprawami nadprzyrodzonymi. Wśród mieszkańców Soplicowa Hreczecha uchodził także za znakomitego kucharza, który potrafił zaskoczyć niecodziennymi recepturami, np. perły i monety w rosole.

Spośród wszystkich owoców lasu wierzenia związane z muchomorem czerwonym są jednymi z najbardziej intrygujących. Zalecamy jednak daleko idącą ostrożność wszystkim tym, dla których teoretyczne rozważania nad magicznym znaczeniem muchomora są niewystarczające. Muchomora czerwonego można pomylić z jego bardziej trującymi krewnymi, np. z muchomorem plamistym. Poszczególne muchomory tego samego podtypu mogą różnić się między sobą stężeniem substancji toksycznych, a podczas domowych procedur dekarboksylacji kwasu ibotenowego łatwo o zaniedbania. Dlatego bez odpowiedniego przygotowania i wykształcenia nie poleca się eksperymentowania ze spożywaniem tego grzyba.

Bibliografia:

Podobał Ci się artykuł? Rozważ postawienie nam kawy. Utrzymanie strony kosztuje, a nasze treści tworzymy za darmo.
Postaw mi kawę na buycoffee.to