Nadszedł lipiec – pierwszy wakacyjny miesiąc i czas wyjazdów. Dla dawnych Słowian była to radosna pora. Od czasu Nocy Kupały powszechnie było można już kąpać się w jeziorach i rzekach bez obaw o atak ze strony rusałek lub utopców. Długi dzień i wysokie temperatury sprzyjały temu, by wieczory upływały na zabawie przy ogniskach. Lipiec to również miesiąc żmudnej pracy. W prawdzie za miesiąc żniw zwykło uważać się sierpień, jednak część zbiorów rozpoczynano już w lipcu. Ze słowiańskich demonów najaktywniejsze w tym czasie były południce, które bywały bezlitosne dla pracujących w polu. Jaki obraz siódmego miesiąca roku według kalendarza gregoriańskiego utrwalił się w słowiańskim nazewnictwie tego miesiąca? Zapraszamy do lektury.
Dlaczego siódmy miesiąc roku zwykliśmy nazywać lipcem? Tym razem wytłumaczenie jest proste – na przełomie czerwca i lipca na obszarze Słowiańszczyzny zaczynają kwitnąć lipy. Motywacja ta na rodzimym i polskim gruncie była na tyle mocna, że nie wykształciło się za wiele obocznych nazw. Jedynym takim przypadkiem jest lipień, który jest wyłącznie obocznością zachowującą tę samą etymologię. Nieznane są inne staropolskie nazwy, które pozwoliłyby spojrzeć na ten miesiąc pod innym kątem, co tylko potwierdza silną pozycję lipy wśród Słowian.
Lipa godzi w zasadzie wszystkie narody słowiańskie, gdyż niemalże wszystkie rodzime nazwy tego miesiąca mają związek z lipą. W innych krajach słowiańskich jeszcze dziś możemy odnaleźć podobnie brzmiące nazwy, por. ukraińskie липень (lipenʹ), białoruskie ліпень (lìpenʹ). Również Kaszubi miesiąc ten określają jako lëpinc. Lipy jednak gdzieniegdzie zaczynają kwitnąć w drugiej połowie czerwca, przez co dla Chorwatów już czerwiec to lipanj, zaś lipiec to srpanj (nazwa odpowiadająca polskiemu sierpniu). Przejściowy charakter zjawisk przyrodniczych sprawił także, że lipiec dla Czechów to červenec – miesiąc pozyskiwania barwnika z czerwca, por. polski czerwiec.
Warto przez chwile zastanowić się nad tym, dlaczego lipa dla Słowian była na tyle ważna, że zdołała całkowicie zdominować nazewnictwo siódmego miesiąca roku. Lipa jako nazwa drzewa funkcjonuje we wszystkich językach słowiańskich i co ciekawe nawet prasłowiańską postać tego wyrazu rekonstruuje się jako *lipa. Lipa wśród wielu ludów była uważana niegdyś za drzewo święte. Umiejscawiano ją po stronie przeciwnej wobec Gromowładcy, uważając że w lipę nigdy nie uderzają pioruny (to jednak wyłącznie mit, o czym brutalnie przekonały się osoby, które zginęły pod lipą, chcąc tam schronić się przed burzą). Lipę utożsamiano z bóstwami żeńskimi i kultem Matki Ziemi. Traktowano ją jako drzewo miłości i życia rodzinnego, pod nią składano ofiary, zanosząc w ten sposób prośby o urodzaj. Skoro sierpień dla Słowian jest miesiącem pracy w polu, to być może lipiec był okresem błagania o to, by ta praca była możliwie najbardziej owocna. Stąd taka popularność wśród Słowian rozkwitających w tym czasie lip.
Niewspomniane dotychczas kraje słowiańskie przejęły terminologię łacińską, gdzie nazwa Iulius została nadana na cześć Juliusza Cezara, słynnego cesarza Rzymian. Przykładami takich nazw są: słowackie júl, słoweńskie julij, serbsie јул (jul), bułgarskie юли (yuli), rosyjskie июль (iyul’). Cieszmy się, że i tym razem jesteśmy w grupie narodów, które zachowały rodzime nazewnictwo, opierającej się obcemu, pozbawionemu rodzimej magii nazewnictwu. Odrębność zachowali również częściowo Łużyczanie, którzy obok zapożyczonych z łaciny nazw używają również własnych nazw lipca, por. dolnołużyckie žnjojski – miesiąc żniw; pražnik – miesiąc prażącego słońca. Cóż, skoro czerwiec był miesiącem smażenia (przyp. smažnik i smažki), to teraz przyszła pora na prażenie, które letnie upały wznosi na jeszcze wyższy poziom. 😉
Przysłowie mawia, że gdy w lipcu słońce, to plaże są gorące. To dobra wskazówka dla tych, którzy źle znoszą lipcowe upały, gdyż tylko nad morzem te piekielne temperatury mogą przysłużyć się czemuś pożytecznemu, bowiem w lipcowym skwarze w Polsce jak na Saharze. Co ciekawe zdaniem ludzi lipcowe upały zwiastują również mroźny styczeń, por. upały lipcowe wróżą mrozy styczniowe; w lipcu upały, styczeń mroźny cały. Lepiej jednak chyba, żeby lipiec był gorący jak należy, gdyż lipcowe deszcze to dla chłopa kleszcze, a jak pogoda – większa swoboda. Naszym czytelnikom życzymy udanego wakacyjnego wypoczynku. A tym, którzy nie będą mieli szans wypocząć, życzymy dużo wytrwałości, która będzie konieczna, gdy słońce zacznie prażyć. 🙂