Nie tylko Baba Jaga na miotle lata – wielkopolskie cioty

W słowiańskich wspólnotach przedchrześcijańskich ważne miejsce zajmowały kobiety wiedzące, tzw. wiedźmy. Niegdyś wiedźmy były kobietami powszechnie poważanymi, biegłymi w ziołolecznictwie i medycynie ogólnej. Z czasem za sprawą chrześcijaństwa ich wizerunek znacznie się pogorszył. Wszystko za sprawą podejrzewania ich o konszachty z diabłami, które rzekomo miały nauczać je tych wszystkich tajemnych praktyk. Rozpowszechnianie tych teorii sprawiło, że zaufanie do wiedźm znacznie się zmniejszyło, przez co sam wyraz nabrał wyraźnie negatywnego nacechowania. Same wiedźmy też od tego czasu coraz częściej były nazywane czarownicami – określenie nasuwające oczywiste skojarzenie z czarną magią. W poszczególnych regionach Słowiańszczyzny utrwaliły się jednak również inne nazwy dla tych kobiet. Przykładem takiej nazwy są cioty.

Ciota jako określenie czarownicy funkcjonuje jedynie w Wielkopolsce i na terenach z nią sąsiadujących. Powstanie nazwy nie jest to końca jasne. Najbardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że wyrażenie to zostało wprowadzone, aby uniknąć wymawiania niebezpiecznego słowa czarownica. Wybór nazwy ciota być może, był związany ze szczególnym zaangażowaniem się w praktyki magiczne starszych, niezamężnych kobiet, nazywanych po prostu ciotkami. Ludność wiejska słowo ciota interpretowała jako „ciota, bo ciotka złego”. Za ciotę uważano kobietę, która nie posiadała majątku lub pochodziła z małorolnego gospodarstwa. Znamienna jest tutaj informacja uzyskana podczas badań terenowych od jednej z kobiet, która w przeszłości była uznawana za ciotę: Jak się wzbogaciłam, to ludzie przestali mi dokuczać.

Sprzyjającymi okolicznościami dla bycia ciotą były także: podeszły wiek, tragiczne przejścia osobiste i trudna sytuacja rodzinna, długotrwała choroba lub kalectwo. Wiele spośród kobiet, na które wskazywano jako cioty, były osobami samotnymi, wdowami, kobietami porzuconymi lub starymi pannami. Często wierzono też w to, że poumierały im dzieci. Sytuacja takiej kobiety ukształtowała w niej cechy charakteru odpowiadające ustalonemu stereotypowi cioty, którą widziano w kobiecie kłótliwej, nieufnej, złośliwej, a przede wszystkim zazdrosnej. Za cioty uważano kobiety brzydkie. Informatorzy powiadali, że miały chude, cienkie nogi, stopy grabiaste, ślipia fałszywe, bodące lub zbójowane. O wiele rzadziej jako o ciotach, opowiadano o młodych dziewczynach niepospolitej urody.

Pod wpływem Kościoła Katolickiego w kulturze ludowej przyjęto, że działalność ciot związana jest z diabłem. W materiałach zebranych w XIX i XX wieku dużo miejsca zajmują opisy nawiązywania przez kobiety kontaktów z diabłem, będące reminiscencją motywów przeniesionych za pośrednictwem Kościoła z Zachodu i zaadaptowanych do warunków polskiej wsi. Pobudką dla zawarcia kontaktów z diabłem, były bardzo często sprawy materialne. Oskar Kolberg przytacza opowieść o dwóch siostrach, bogatej i biednej. Mąż tej biednej powiada: „Idźże do tej psianogi, niech cię nauczy”. Bogata siostra zgadza się pomóc biednej, stawia jednak warunek: „Dobrze, ale musisz się Boga wyprzeć”. Obie wybierają się w nocy na pola i bogata przywołuje diabła: „Rokita, Rokita, wyjdź, bo przyszła kobita” i zapewnia, że również jej siostra pragnie mu służyć. Biedna dotąd siostra po powrocie poszła doić krowy i miała tyle mleka, że go wcale do naczyń nie mogła zmieścić. Z czasem, nawet na wsi, zaczęto odchodzić od poglądu, że cioty to pomiot diabelski. Tutaj nasuwa się pytanie: za czyim więc wdaniem tworzą się cioty? Zgodnie z prastarą, poprzedzającą oczywiście chrześcijaństwo koncepcją myślenia magicznego, moc magiczna wynikała z umiejętności wyzwalania bliżej nieokreślonych sił nadprzyrodzonych. W 1964 roku informator z powiatu jarocińskiego na pytanie: skąd bierze się moc ciot? odpowiedział: „z przyrody”.

Dave (CC)
Dave (CC)

Motywy podejmowania czarów przez cioty nie są do końca jasne. Częstym powodem parania się czarami były pobudki osobiste, chęć wzbogacenia się, zazdrość lub satysfakcja ze szkodzenia ludziom znienawidzonym. Przy tego rodzaju motywach, ciota posiadała moc panowania nad rzucanymi urokami. Świadomie dobierała praktyki magiczne i kierowała je na konkretne obiekty lub osoby. Część informatorów przestawiła jednak inny pogląd, mówiąc, że „ciota ciotuje” nie dlatego, że czarowanie jest zgodne z jej osobistym interesem, ale dlatego, że musi. Wówczas takowa kobieta, jako ofiary nie wybiera tylko wrogów, ale także bliskie jej i serdeczne osoby. Czasem urok może rzucić na całkowicie przypadkową osobę. Powiadano również, że ciota, która w danym momencie nie może wyładować swej mocy na obcych ludziach, szkodzi własnemu mężowi, dzieciom, lub zadaje czary sama sobie. Na wsiach rozpowszechniony był pogląd, że ciotowania można się wyuczyć. Możliwość zdobycia tych praktyk była jednakże uzależniona od dnia urodzin. Największe szanse na przyswojenie sobie wiedzy magicznej miały dzieci urodzone w poniedziałek lub wtorek. Uważano, że przyswojenie umiejętności czarowania, najłatwiejsze było w rodzinie. Wierzono, że ciota, która nie ma następcy, męczy się i nie może umrzeć.

Człowiek uprawiający czary i jego ofiary żyli zazwyczaj w bliskim sąsiedztwie. Dlatego, obawiano się przede wszystkim czarów zadanych przez ciotę poprzez bezpośredni kontakt z nią. Jednak czary było można także „założyć” np. podkładając w odpowiednie miejsce, najczęściej w obrębie zagrody ofiary spreparowane środki magiczne, których moc wzmacniano zaklęciem. Ciota bardzo często swej ofierze „zadawała” chorobę. Sposoby owego „zadania” były rozmaite. Ciota używała złego spojrzenia, po to, aby sprowadzić na ludzi urok/przyrok. Wierzono, że złe spojrzenie może nawet zabić. Informatorzy powiadali, że ustrzał można zadać poprzez bezpośredni kontakt z ofiarą, a jeżeli dostęp do niej jest trudny, można go „puścić z wiatrem”, podobnie jak i przyrok. Cioty wywoływały choroby głównie przez zadanie czarów w jedzeniu lub napoju. Zdaniem informatora „cioty chętnie częstują wódką, a dzieciom wtykają to placek, to gruszkę, to cukierka lub śliwkę, aby spowodować chorobę”. Z działalnością ciot, wiązano także chorobę skóry głowy, obecną na wsi jeszcze w XX wieku, a mianowicie kołtun. Kołtun również można było zadać różnymi sposobami. Informatorka z Nowego Kramska opowiadała o wypadku, kiedy kołtun zadano w kawie ze śmietaną. Wierzono, że kołtun można „zadać” również przez podrzucenie lub „założenie” odpowiednio spreparowanych środków.

jam 343 (CC)
jam 343 (CC)

Cioty wyposażone były w szereg atrybutów, które ułatwiały im wykonywanie praktyk magicznych. Przede wszystkim posiadały zdolność słyszenia wszystkiego, co się o nich mówiło, bez względu na odległość, w jakiej się znajdowały. Każda ciota potrafiła odczytywać ludzkie myśli, więc nic nie można było się przed nią ukryć. Poza tym cioty w jednej chwili mogły pokonać setki kilometrów, oczywiście drogą powietrzną przy pomocy swej miotły lub czarnej świni. Najwybitniejsze spośród ciot potrafiły stawać się niewidzialne, jednak nie każda „mała ciotka” posiadała tę niezwykłą moc. Wielkopolskie czarownice przybierały często postaci zwierzęce, zazwyczaj były to koty lub ropuchy. Mimo tych wszystkich wrodzonych zdolności, życie cioty nie było łatwe, gdyż było można ją bardzo łatwo zdemaskować i wtedy ciota odnosiła dotkliwą porażkę.

Ciotę rozpoznać mogła tzw. mądra, czyli osoba lecząca chorych. Porada u mądrej kończyła się zwykle wskazaniem kobiety, która zadała chorobę. Mądra mówiła zazwyczaj : „To ta, co jutro przyjdzie pożyczać” lub bardziej ogólnie: „Mota we wsi takom kobiety, co przychodzi do wos po mleko, masło i mąke”. Z obserwacji Oskara Kolberga wynika, że kiedy mądre spotka ciotę to wpadają w konwulsję, rzucają się na ofiarę, szarpią i poniewierają nią nielitościwie. Napadnięta ciota zazwyczaj się nie przeciwstawia, gdyż jest przekonana o swej winie i wszechwiedzy mądrej. Cioty bardzo często wzajemnie się demaskowały, podobno jedna ciota na widok drugiej cioty od razu dostawała czkawki.

Kamila Kuc (CC)
Autor: Kamila Kuc ©

Nie brakowało też innych sposobów rozpoznania ciot. W świadomości ludności wiejskiej bardzo mocno było zakorzenione przekonanie, że ciotę pozna się po koziełkach w oczach. Należało spojrzeć w oczy cioty aby dostrzec zamiast panienek, czyli własnego odbicia twarzy, dwa koziołki z rogami i brodą. Cioty bywały jednak przebiegłe, toteż zwykle trzymały oczy opuszczone ku ziemi. Jak wiemy, nieodłącznym atrybutem każdej cioty jest miotła. Wierzono, że ciota nigdy nie przekroczy miotły położonej nad progiem, mówiono, iż odejdzie albo podniesie miotłę i postawi ją w kącie. Do dzisiaj rozpowszechniony jest u kobiet zwyczaj wolnego wypijania trunku, ale czy wiecie dlaczego? Czy tylko dlatego, że damie nie przystoi pić na równi w mężczyznami? Odpowiedzi zapewne już się domyślacie i oczywistym jest, że nie tylko dlatego. Kobieta, która wychyliła i jednym haustem wypijała kieliszek czy czarkę gorzałki od razu bywała posądzano o ciotowanie, gdyż tylko kontrakt z diabłem mógł spowodować, że niewiasta była w stanie na raz wypić trunek o tak dużej mocy.

Ludzie na wsi wierzyli, że cioty nie szkodzą jedynie człowiekowi. Ich złych mocy, tak samo jak ludzie, mogły doznać zwierzęta hodowlane. Przyrok rzucony na drób, świnie czy konie powodował, że zwierzęta nie chciały „żreć”, marniały i w rezultacie zdychały. Cioty, jak wszystkie czarownice, szczególnie upodobały sobie krowy. To za sprawą ich uroków, wiejskie mućki dawały zepsute mleko lub je traciły. Ingerencji ciot obawiano się w wielu jeszcze innych dziedzinach życia, np. ciota potrafiła również zmienić charakter człowieka. Wraz ze wzrostem oświaty i świadomości społeczeństwa cioty odeszły z polskiej wsi. Dziś jedynie sporadycznie można usłyszeć wzmianki o nich od najstarszych mieszkańców.

Podobał Ci się artykuł? Rozważ postawienie nam kawy. Utrzymanie strony kosztuje, a nasze treści tworzymy za darmo.
Postaw mi kawę na buycoffee.to